piątek, 28 lutego 2014

It's Skin, Mangowhite Cleansing Foam

Pianka do mycia twarzy z ekstraktem z mangostanu. W skrócie powiem, że zapobiega on przedwczesnemu starzeniu się skóry. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego owocu, zapraszam Was tutaj. :) Zatrzymanie młodość to zaledwie kropelka w morzu zalet, jakie posiada.
Pianka polecana jest do cery normalnej, mieszanej i tłustej. Ma za zadanie głęboko oczyścić skórę z wszelkich zanieczyszczeń i pozostawić ją wygładzoną, rozjaśnioną. 

Skład: Water,Glycerin, Sorbitol, Stearic Acid, Myristic Acid, Lauric Acid, Potassium Hydroxide, Sodium Methyl Cocoyl Taurate, Cocamidopropyl Betaine, Glyceryl Stearate, Peg-32, Peg-100 Stearate, Garcinia Mangostana Peel Extract, Fragrance, Garcinia Mangostana Peel Powder, Camellia Sinensis Leaf Extract, Cudrania Tricuspidata, Bark Extract, Disodium Edta, Prunus Mume Fruit Extract, Saccharomyces Ferment Filtrate, Lactobacillus Ferment, Polymethyl Methacrylate, Iron Oxides (Ci 77492), Titanium Dioxide (Ci 77891), Iron Oxides (Ci 77491), Mica, Methicone, Triethoxysilylethyl Polydimethylsiloxyethyl Hexyl Dimethicone, Tin Oxide.


Cena i wydajność
Płacimy 40-50zł za 150ml. Ten kosmetyk to gęsta pasta pełna drobinek (Mangostana Peel Powder, które nie peelingują; posiadaczki wrażliwych cer nie powinny odczuwać niedogodności, ale wiadomo - lepiej uważać), która przy kontakcie z wodą i rozprowadzeniu na twarzy zamienia się w obfitą pianę. Wystarczy wycisnąć kropelkę wielkości groszku, żeby umyć całą twarz. Dzięki temu pianka starczyła mi na 3 miesiące codziennego używania rano i wieczorem. Wspomnę też, że podczas wyjazdów używałam jej do ciała, a więc musiałam wycisnąć jej trochę więcej, a mimo to bardzo długo mi służyła.

Opakowanie
Tubka jest bardzo wygodna i podoba mi się szata graficzna. Najbardziej zaś polubiłam przezroczystość tubki, ponieważ wiadomo ile produktu już zużyłam. :> Nie widać tego na zdjęciu, ale z boku jest wolna przestrzeń od etykietki, a więc można bez przeszkód podglądać.

Działanie
Po umyciu twarzy tą pianką skóra aż skrzypi z czystości, lecz jest to innego rodzaju skrzypienie niż to po mydle aleppo. Po każdym zastosowaniu tego produktu miałam wrażenie, że zafundowałam sobie porządne, dogłębne oczyszczenie i wszelki brud, tłuszcz, a nawet krem BB zostały z mojej skóry dosłownie wymiecione. :)
Wygładzenie jest niewątpliwie zasługą tego super oczyszczenia, natomiast rozjaśnienie... Jedyne co zauważyłam to delikatnie wybielenie tuż po umyciu twarzy. Patrząc na skład mam wrażenie, że to zasługa Titanium Dioxide, który bieli poprzez pozostawienie subtelnego osadu. Substancję tę znajdziemy również w sławnej wybielającej maseczce Tomatox, ale zdecydowanie wyżej w składzie.

Podsumowując jestem bardzo na tak. :) Była to moja pierwsza azjatycka pianka do mycia twarzy, ale na pewno nie ostatnia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...