czwartek, 31 października 2013

Bielenda, Delikatny żel do mycia twarzy z aloesem

Cena i wydajność
Kupiłam żel za około 8zł/150g w Realu. Nigdzie indziej go nie widziałam, a szkoda, bo produkt sam w sobie jest bardzo dobry. :) Jest dosyć wodnisty, przez co z początku wylewałam go z tubki za dużo. Mimo to starczył mi na 2 miesiące.

Skład
Zamiast SLS mamy do czynienia z Sodium Cocoyl Alaninate. D-panthenol i aloes występują w środku składu, a więc nie są to raczej szczątkowe ilości.

Działanie
Mydełko Aleppo stosowane dwa razy dziennie wysuszało mi skórę. Ujrzawszy aloesowy żel, od razu wrzuciłam go do koszyka. :D Potrzebowałam czegoś delikatnego do mycia twarzy z rana. Po Bielendzie skóra jest oczyszczona, ale nie doświadcza uczucia ściągnięcia, nie skrzypi jak po Aleppo. Jest po prostu umyta, oczyszczona z sebum, które nagromadziło się na mojej twarzy przez całą noc. Rzeczywiście jest to żel bardzo delikatny, nie podrażnia i nie uczula. Znajdują się w nim zielone granulki, które mogą zmylić. W żadnym wypadku nie jest to peeling. ;) Granulki przy masowaniu twarzy zostają rozgniecione i rozpuszczone. Są bardzo miękkie i peeling jest niemożliwy, więc nie ma się czego obawiać. Bardzo mi się ten żel spodobał. Z chęcią kupiłabym kolejne opakowanie, ale jest mi nie po drodze do Reala. :< 

sobota, 26 października 2013

Marion, Jedwab Natura Silk

Mój ulubiony kosmetyk do zabezpieczania końcówek i wygładzania odstających włosków na całej długości, jeśli moja czupryna ma zły dzień i tego potrzebuje. :)



Cena i wydajność
Widziałam go tylko w drogeriach Natura, nie jestem pewna, czy gdzieś indziej można go dostać. Może w jakichś supermarketach?
Jest dostępny w buteleczce 15ml/6zł i 40ml/8zł, a więc nie warto przepłacać. Lepiej dołożyć dwa złote i kupić większe opakowanie. :) Zwłaszcza, że wydajność 40ml jest po prostu wspaniała. Używałam tego jedwabiu przez osiem miesięcy codziennie z małymi wyjątkami. Pamiętam też, że pewnego razu w wakacje buteleczka w moim bagażu odkręciła się jakimś cudem i sporo produktu wyciekło, a mimo to starczyło mi go na tyle miesięcy.

Skład
Nie jestem odpowiednią osobą do analizowania składu, ale według dziewczyn z blogsfery jedwab ten zawiera lekkie i łatwo zmywalne wodą silikony, czyli jest bardzo przyjazny i nie powinien obciążać włosów. :) Podobno kosmetyki, które mają krótki skład są mniej napakowane zbędnymi ulepszaczami, a więc i tutaj jedwab z Marionu się spisuje, ponieważ jego składniki to zaledwie parę linijek tekstu. :)

Działanie
Jedna wyciśnięta kropelka nadaje moim włosom aksamitne wykończenie, jeśli rozprowadzę ją na całej długości. Robię tak tylko na randki albo jakieś ważne spotkania, kiedy chcę mieć pewność, że na moich włosach nie pojawi się puch. Zazwyczaj nakładam jedną kropelkę na końcówki i na grzywkę, dzięki czemu są błyszczące i miękkie. Ten jedwab tak wspaniale zabezpiecza włosy, że nie mam problemu z rozdwajającymi się końcówkami. Co parę miesięcy ścinam stare zniszczenia, a nowe się nie pojawiają i włosy wyglądają na zdrowsze. :)

czwartek, 24 października 2013

Drożdżowa maseczka do włosów babci Agafii

"Drożdże piwne wnikają w strukturę włosów, wzmacniając ich metabolizm i tym samym przyspieszając wzrost. Olej z kiełków pszenicy działa regenerująco na włosy hamując ich wypadanie."

Przepiękny zapach owsianych ciasteczek! :D Utrzymuje się na włosach cały dzień, co w ogóle mi nie przeszkadza, chociaż... Nieraz na zajęciach potrafię się od tego zapachu zrobić głodna. :)

Maseczka starczyła mi na około 3 tygodnie. Stosowałam ją co cztery dni pod czepek i ręcznik, bo tylko wtedy moje włosy w pełni korzystały z jej dobrodziejstw. Użyłam jej parę dni po hennie i bardzo dobrze odżywiła moje włosy, bo - jak wiadomo - henna to zioło, a każde zioło wysusza włosy, w mniejszym lub większym stopniu. Dzięki temu mogłam w pełni cieszyć się przepięknym kolorem. :)

Włosy po półgodzinnym seansie z maseczką drożdżową były miękkie i błyszczące (ale muszę przyznać, że maseczka jajeczna nadaje większy błysk). Co z obietnicą zwiększonego porostu i mniejszego wypadania? Oczywiście nic takiego nie zauważyłam. ;D Być może za krótko tę maseczkę stosowałam, aby cokolwiek na ten temat powiedzieć; może to prawda, a może kolejna czcza obietnica - nie wiem. Myślę, że gdybym zużyła pod rząd ze trzy opakowania wówczas mogłabym coś na ten temat napisać. Póki co bardzo spodobał mi się efekt miękkich, błyszczących włosów, które mogę z łatwością rozczesać. Maseczka drożdżowa nie wygładza tak bardzo jak jajeczna, mam wrażenie, że po drożdżach odstaje mi więcej malutkich włosków na całej długości.

Mimo to - maseczka drożdżowa podoba mi się bardziej, chyba przez wspaniały zapach. :D Włosy są po niej odżywione i niczego im nie brakuje, a odstające włoski jestem w stanie przeżyć. No i obietnica porostu - kurczę, naprawdę chcę w to wierzyć. ;) Mimo że efektów nie widać gołym okiem to mam nadzieję, że skalp został odżywiony i może minimalnie wpłynęło to na cebulki włosów.

piątek, 18 października 2013

Henna Khadi - Ciemny brąz

Od ostatniego farbowania mineło 1,5 miesiąca, więc postanowiłam zaszaleć i kupiłam ciemny brąz, do którego dodałam tym razem inną maseczkę i jeden dodatkowy składnik. :) Oprócz tego postanowiłam po raz pierwszy utlenić hennę przed farbowaniem. W tym celu odstawiłam gotową papkę na 24 godziny. Efekt grubych i błyszczących włosów niesamowicie mi się podoba, ale wielkim minusem henny jest jej nietrwałość. :< Po miesiącu nie ma po niej śladu. Mimo to wracam do henny i świadomie odrzucam chemiczne farby, które 1) niszczą włosy i 2) kolor prawie zawsze wychodzi zupełnie inny niż na opakowaniu i czuję się po prostu oszukana. Postanowiłam skorzystać z utlenienia przed farbowaniem z jeszcze jednego powodu: moje włosy nie wytrzymają dwóch dni bez mycia, a nie mam czasu, żeby je przetrzymywać (kolor henny rozwija się na włosach do 48 godzin).


Dodałam do mieszanki:
- łyżkę maski drożdżowej babci Agafii - bez silikonów, ale zawiera trochę olejków, których się jednak nie bałam. Do tej pory farbowałam z dodatkiem maski Alterry, która też ma oleje w składzie, lecz nie wpłynęło to na jakość farbowania. Wypłukiwanie się henny z włosów wysokoporowatych to inna sprawa;
- łyżkę espresso - mooooocna kawa. :D Dodałam ją w celu wzmocnienia koloru i trwałości farby;
- całe opakowanie henny - tym razem 100% ciemnego brązu;
- 300ml wody w temperaturze 50 stopni C - tak pi razy drzwi, nie potrafię nigdy wymierzyć temperatury. :D
Do tego eksperymentu specjalnie zakupiłam folię spożywczą, żeby obwinąć nią miskę i odstawić całą mieszankę na 24 godziny. Postawiłam ją na górze szafy, gdzie powietrze powinno być cieplejsze.


Wszystkie składniki dokładnie wymieszałam drewnianą łyżką. Widoczne grudki to bąbelki powietrza, które utworzyły się podczas energicznego mieszania. :)

Po 24 godzinach henna zrobiła się ciemnozielona. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie. :< Umyłam włosy piwnym szamponem z Barwy, odsączyłam nadmiar wody ręcznikiem i przystąpiłam do nakładania farby. Pod koniec, kiedy został mi tył głowy, zauważyłam, że nie starczy mi henny. Musiałam szybko dorobić dwie łyżki stołowe z kolejnego opakowania. ^^" Kiedy już pokryłam wszystkie włosy, owinęłam głowę folią spożywczą, nałożyłam na to zimową czapkę i chodziłam z tym wszystkim przez 3h.

Oto efekt:


 Kolor wyszedł ciemny, ale to wciąż brąz. :) Poza tym włosy są błyszczące i jest ich wizualnie więcej. Co ciekawe - tym razem nie dorobiłam się żadnego wysuszu. Może to dlatego, że ostatnio podcięłam 5cm i dzięki temu nie mam ani jednej zniszczonej końcówki (ani cieniowania!). Zobaczymy, jak będzie z trwałością. Mam nadzieję, że ten kolor zostanie ze mną na dłużej. :)

środa, 16 października 2013

Yves Rocher, Odżywka wygładzająca

"Dzięki odżywce wygładzającej, Twoje włosy będą łatwe w rozczesywaniu i odporne na skręcanie. Nawet podczas suszenia, nie będą wykazywały tendencji do puszenia się. Efekt wygładzenia utrzymuje się przez 48h. Kremowa konsystencja odżywki jest łatwa i przyjemna w użyciu. Produkt nie zawiera silikonu, dzięki czemu nie obiąża włosów."

Źródło: www.yves-rocher.pl


Wysoka tubka sprawia wrażenie pojemnej, ale mieści w sobie zaledwie 150ml produktu. Warto wspomnieć, że jej cena wynosi około 12zł, a więc jest zupełnie nieadekwatna do ilości i wydajności. Gdyby było jej chociaż o połowę więcej to bym tak nie marudziła, ale nie dość, że jest "zwyczajna" i to bardziej w kierunku "nic nie robi", to jeszcze - powiedzmy wprost - droga.

Starczyła mi na zaledwie dwa tygodnie codziennego używania. Jej konsystencja w ogóle nie przypadła mi do gustu - przypomina mi serek topiony, ale ten z rodzaju topornych do rozsmarowania. Odżywka jest gęsta, oporna w rozsmarowaniu po włosach. Większość spadła mi podczas aplikowania do wanny, zamiast wyglądować na włosach.

Opis odżywki obiecuje cuda. ;) Zgadzam się, co do ułatwionego rozczesywania, tutaj sprawdza się dobrze, nie mam żadnych zastrzeżeń. No i plus za to, że nie obciążała włosów. Ale co do całej reszty nie. Wygładzenie do 48 godzin - u mnie włosy na drugi dzień zawsze są wygładzone, ale jednocześnie przyklapnięte, a na skalpie przetłuszczone, dlatego w ogóle nie rusza mnie obietnica wygładzenia przez dwa dni. Odporne na skręcanie? Moje włosy wysychały samoistnie i układały się w fale. :D Puszenie? Pełno odstających włosków na całej długości, nieważne, czy kłaki same wysychały, czy byłam zmuszona użyć suszarki, kiedy gdzieś się spieszyłam.

Mam wrażenie, że ta odżywka nie robiła nic z moimi włosami. Szybko się skończyła, nie pozostawiła praktycznie żadnych wspomnień. Dopiero czytając opis producenta mogłam sobie przypomnieć, że to i to się nie zgadzało, ale faktycznie mogłam bez trudu rozczesać włosy. Potrzebuję większego odżywienia i nawilżenia albo (prawdziwego!) wygładzenia. :)

wtorek, 15 października 2013

Olejek herbaciany

Wbrew pozorom nie ma on nic wspólnego z herbatą. :) Został tak nazwany przez brytyjskiego kapitana Jamesa Cooka, który po zejściu na ląd, zastąpił zwykłą herbatę liśćmi z drzewa herbacianego. Jako olejek eteryczny nie stosuje się go od razu na większe powierzchnie skóry, ale dodaje na przykład kilka kropelek na łyżkę innego oleju bazowego, bądź punktowo na zmiany skórne. Stosuje się go między innymi w leczeniu trądziku, grzybicy i łupieżu. 



Mieszanka OCM

Znalazłam swój idealny przepis: 5 kropelek olejku z drzewa herbacianego na jedną łyżkę stołową lnianego i rycynowego (dla mojej tłustej cery olej rycynowy stanowi 20% mieszanki). Nie spodziewałam się uczucia orzeźwienia, które po całym dniu jest po prostu cudowne. :D Nie mrozi mnie tak jak mięta, czy mentol, ale czuję na twarzy delikatny chłodek, który działa odprężająco. Efekt po pierwszym użyciu: zaskórniki zamknięte się zmniejszyły! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, ale moja skóra się wygładziła. Zawsze pod słońce widziałam sporo nierówności, tymczasem po OCM z olejkiem herbacianym zaskórniki zaczęły powoli się chować.

Punktowo na pryszcze i zaskórniki

Olejek nałożony za pomocą patyczka higienicznego bezpośrednio na zaskórniki, potrafi zdziałać cuda. :D Szkoda, że skóra po jakimś czasie przyzwyczaja się i nie ma już takich spektakularnych efektów. Przez pierwsze parę dni zaskórniki zamknięte robiły się bardziej płaskie, nierówności się prasowały, skóra stawała się gładka. Miałam nadzieję, że wytępię je raz na zawsze, ale te najbardziej oporne zostały.
Pryszcze goją się po nim bardzo szybko i bez większych problemów. Kiedy przycisnę nasączony patyczek higieniczny do problematycznego miejca i potrzmam parę sekund, z rana wyprysk jest mniejszy (nadal jest, ale nie taki czerwony, czy duży). Niestety nie działa na hormonalne gule, które często mnie ostatnio nękają. :<

Dodatek do maseczki

Dodawałam 5 kropelek na łyżkę glinki/spiruliny i za każdym razem czułam przyjemny efekt ochłodzenia. Miałam wrażenie, że cera się odkaża, bardzo przyjemne uczucie. :) Poza wyżej wymienionym efektem nie zauważyłam wzmocnienia działania maseczki.

***

Osoby z wrażliwą cerą powinny uważać, ponieważ czasem i mnie olejek potrafi zaszczypać po nałożeniu na rozerwanego pryszcza, ale po paru minutach wszystko jest okej. Należy pamiętać, żeby pod żadnym pozorem nie nakładać olejku herbacianego na całą twarz, jak na przykład olejek arganowy. Ten pierwszy jest olejkiem eterycznym, ma bardzo intensywny zapach (daje po oczach i po nosie podczas aplikowania ^^"), podczas gdy argan jest typowym olejem o subtelnym zapachu. 
Na pewno olejek herbaciany na stałe zagości w mojej apteczce. :)

piątek, 11 października 2013

Yves Rocher, Jedwabisty szampon odżywczy

"Szampon wzbogacony jest o mleczko z owsa o właściwościach odżywiających i łagodzących. Produkt sprawia, że  włosy są miekkie, odżywione i jedwabiste."

Źródło: www.yves-rocher.pl

Producent oferuje nam 300ml szamponu za około 10zł. Jest to znośna cena, zwłaszcza, że szampony 600ml od babci Agafii kosztują plus/minus 20zł. Oba produkty są reklamowane jako naturalne, itd., a więc myślę, że cena jest całkiem w porządku. Jestem w stanie wydać te kilkadziesiąt złotych na ponad pół litra rosyjskiego szamponu i od czasu do czasu mogę sobie kupić połowę tego za połowę ceny, jak w przypadku Yves Rocher. Wychodzi przecież na to samo. :)

Zapach jest przyjemny dla nosa. Nienachalny, delikatny i... hmm, roślinny? ;D Spodobał mi się i przez to przyjemnie się ten szampon używało. Starczył mi na ponad miesiąc codziennego używania. Jak na mnie jest to standardowa wydajność.

Dobrze zmywa oleje i sebum, a także nie podrażnia skóry głowy. Jest reklamowany jak produkt naturalny, wolny od parabenów i SLS. Ma za to ASL, które jest minimalne delikatniejsze (uświadomiły mnie o tym Czytelniczki, dziękuję :)). Włosy po umyciu nie są tak szorstkie, jak po zastasowaniu Barwy, ale odżywka jest konieczna. Wyznaję zasadę, że szampon nie jest w stanie odżywić nam włosów, on ma je po prostu oczyścić z tłuszczu i z brudu. ;) Myślę, że dobrze sprawdziłby się na jakimś wyjeździe. Nie jest produktem agresywnym, myje raczej łagodnie i nie plącze włosów. Jeśli czułabym się bardzo ograniczona przez bagaż i musiała ograniczyć ilość kosmetyków do minimum, zabrałabym właśnie ten szampon. Parę razy mogłabym obejść się bez odżywki i włosom nie stałaby się krzywda. :)

środa, 9 października 2013

Rival de Loop, Maseczka Peel-Off


Kosztuje 1,19zł i jest Rossmannowską marką. Spodziewałam się kolejnego dobrego produktu, bo przecież kosmetyki do włosów z Alterry cały czas robią furorę i nie ma co ukrywać - są dobre i naturalne (cenowo skoczyły ostatnio w górę, ale to temat na osobny post). Kolejnym dobrym produktem ta maseczka nie była, wręcz przeciwnie, ponieważ podczas jej zdejmowania przeżyłam istne chwile grozy...


Zapach - po rozerwaniu saszetki od razu uderzył we mnie zapach alkoholu. Jest intensywny i duszący, po nałożeniu maseczki piekły mnie od niego oczy. Po paru minutach na szczęście zapach się ulotnił, ale miałam wrażenie, że moja skóra nie przeżyje takiej dawki alkoholu. Pierwsze wrażenie - bardzo nieprzyjemne.

Konsystencja - kleista i gęsta. Do tej pory używałam maseczki z bielendy (spirulina + algi), która w ciagu 5min zastygała, ale nie przylegała jak klej do skóry. Miałam bardzo nieprzyjemne uczucie, że nie ściągnę Rossmannowskiej maseczki. I słusznie. Moja intuicja mnie nie zawiodła. ;)

Działanie - za pierwszym razem trzymałam ją przez 30 minut (producent zaleca 15), nie zastygła w ogóle, może to wina tego, że siedziałam z nią pod prysznicem i wilgoć uniemożliwiała zachnięcie. Nie dało się maseczki zmyć, musiałam zdrapywać ją paznokciami. Efekt? Czerwona, podrapana, podrażniona twarz. Za drugim razem trzymałam ją w suchym pomieszczeniu przez 30 minut - nie zaschnęła. 45 - nadal nic. Godzina - zdenerwowałam się i próbowałam ją ściągnąć. Brzegi zeszły ładnie, ale na środku czoła, policzków, brody została warstwa "kleju". Znowu musiałam drapać i pocierać twarz, żeby pozbyć się tego paskudzctwa. Nie zauważyłam żadnego działania, bo bardziej skupiłam się na zdrapywaniu maseczki, która w ogóle nie chciała zaschnąć. 

Nigdy nigdy nigdy nigdy nigdy nie sięgnę znowu po ten produkt. I póki co będę trzymała się z daleka od wszystkich maseczek typu Peel-Off, bo wrażeń (jak na pierwszy raz) w zupełności mi wystarczy. Jak dla mnie jest to produkt beznadziejny. Śmierdzi alkoholem (nie polecam nakładania na podrażnioną skórę albo ranki po pryszczach - pieczenie i ból gwarantowane) i nie zasycha. Przez swoją niską cenę może kusić na sklepowej półce, ale naprawdę nie polecam... Chyba że ktoś chce spędzić ponad godzinę w łazience i martwić się, że nie może ściągnąć kleju z twarzy. ^^"

poniedziałek, 7 października 2013

Yves Rocher, Octowa płukanka z malin

Podjęłam dzisiaj decyzję o ścięciu 5cm włosów i tym samym całkowicie zeszłam z cieniowania. :) Czuję się trochę łyso, ale teraz kłaki po całości prezentują się bardzo ładnie, są wyrównane, schludne... ZDROWE! Nie licząc zmaltretowanej grzywki, ale na nią przyjdzie pora w swoim czasie. Póki co trochę przeżywam, że włosy znowu mam do stanika, a nie za stanik, ale coś za coś. Zdrowe włosy są ładniejsze niż smętne, pocieniowane strąki. Poza tym mam motywację na parę najbliższych miesięcy, aby wyciągnąć tyle przyrostu, ile tylko się da. :D No i mam nadzieję, że wypadanie trochę się uspokoi, kiedy podczas czasania nie będę zahaczała o skołtunione, zniszczone końcówki.

***

A teraz coś o tytułowej płukance. :)

Źródło: www.yves-rocher.pl/
Spodziewałam się, że starczy mi na 3 użycia, tymczasem mija niecały miesiąc, a ona nadal stoi w łazience i czeka na wykończenie. Używałam płukanki codziennie z małymi wyjątkami, a więc wydajność jak na 150ml jest całkiem spora. Wystarczy niewielka ilość, żeby zobaczyć efekt i... poczuć nieziemski, malinowy zapach, który na moich włosach utrzymuje się nawet cały dzień. :) Nie trzeba zużyć od razu 1/3 buteleczki. Wystarczy pokropić płukanką umyte włosy, delikatnie ją wetrzeć i spłukać chłodną wodą. 

Efektem są gładkie włosy. Mam wrażenie, że łuski są bardziej domknięte, przez co włosy bardziej się błyszczą. :) Malutkie włoski sa uspokojone i leżą sobie grzecznie przy innych, ale niestety płukanka nie ochroni nas przed wilgocią w powietrzu. Mimo domkniętych łusek włosy i tak puszą się, kiedy pada deszcz, czy nad ziemią zalega mgła. ^^" 

Mogę polecić tę płukankę bardziej jako gadżet niż jako produkt do pielęgnacji włosów. Buteleczka jest zgrabna, ładna, dobrze się prezentuje w łazience na widoku. Pachnie po prostu bosko. <3 Ale nie robi spektakularnych rzeczy z włosami. Ot, po prostu wygładza i nabłyszcza. Cena 25zł jest zbyt wysoka, warto poczekać na jakieś promocje i dopiero wtedy kupić. Chociaż... Na obronę mogę powiedzieć, że wydajność jest dobra. :) Można się tym produktem nacieszyć, ale na pewno nie pojawi się w trakcie jego używania przesyt, ani myśl typu "niech to się już skończy, uh!" :D

czwartek, 3 października 2013

Jantar po trzech tygodniach

Nie sądziłam, że po dwóch dniach nowego roku akademickiego będę taka padnięta... a jednak. Kawa znowu poszła w ruch w dużych ilościach, ale moje włosowe problemy to prawdopodobnie sprawka złego odżywiania, czy raczej - braku jedzenia. Trudno mi przez to ocenić Jantar. Pewne jest to, że mam poważne problemy w organiźmie, braki witamin, minerałów, może nawet wszystkiego.

Mimo to jestem zadowolona z Jantaru, który sumiennie wcierałam w skórę głowy zawsze z rana po umyciu włosów. :) Największym plusem jest to, że przyspieszył porost. Nie stosowałam go w tym celu, ale przyrost dwóch centymetrów w ciągu trzech tygodni jest bardzo mile widziany. :)

Kolejnym plusem jest to, że Jantar pozbył się z mojej głowy wszystkich ropnych krostek. Przez ostatnie pół roku cierpiałam na istny wysyp takich zmian skórnych przez zapchanie skalpu olejkiem Sesa. Jantar uporał się z krostami, ukoił je, wysuszył i problem na szczęście zniknął. Chciałoby się powiedzieć - w końcu! :D Podejrzewam, że alkohol w składzie zadziałał odkażająco, co bardzo pomogło w pozbyciu się krostek. Jantar nie podrażnił jednak mojego skalpu, a wręcz przeciwnie - przez pierwszy tydzień zmniejszył przetłuszczanie się skóry głowy. Następnie wszystko wróciło do normy, ale skóra głowy pozostała wolna od krostek. :)

Włosy jak wypadały, tak wypadają. Tutaj Jantar się nie spisał, ale tak jak wspomniałam na samym początku, może być to spowodowane moją fatalną dietą. Od paru dni bardzo intensywnie jem, żeby nabrać parę kg i odżywić włosy od środka. Od poniedziałku zamierzam zużyć 2/3 Jantaru, które mi zostały. Mimo dużego przyrostu nie wrócę do niego, ponieważ szukam środka, który pomoże uporać mi się z wypadaniem. To jest mój priorytet. Może zakręcę się wokół Jantaru, kiedy ogarnę wypadanie i będzie zlaeżało mi wówczas tylko na długości włosów... ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...