środa, 9 października 2013

Rival de Loop, Maseczka Peel-Off


Kosztuje 1,19zł i jest Rossmannowską marką. Spodziewałam się kolejnego dobrego produktu, bo przecież kosmetyki do włosów z Alterry cały czas robią furorę i nie ma co ukrywać - są dobre i naturalne (cenowo skoczyły ostatnio w górę, ale to temat na osobny post). Kolejnym dobrym produktem ta maseczka nie była, wręcz przeciwnie, ponieważ podczas jej zdejmowania przeżyłam istne chwile grozy...


Zapach - po rozerwaniu saszetki od razu uderzył we mnie zapach alkoholu. Jest intensywny i duszący, po nałożeniu maseczki piekły mnie od niego oczy. Po paru minutach na szczęście zapach się ulotnił, ale miałam wrażenie, że moja skóra nie przeżyje takiej dawki alkoholu. Pierwsze wrażenie - bardzo nieprzyjemne.

Konsystencja - kleista i gęsta. Do tej pory używałam maseczki z bielendy (spirulina + algi), która w ciagu 5min zastygała, ale nie przylegała jak klej do skóry. Miałam bardzo nieprzyjemne uczucie, że nie ściągnę Rossmannowskiej maseczki. I słusznie. Moja intuicja mnie nie zawiodła. ;)

Działanie - za pierwszym razem trzymałam ją przez 30 minut (producent zaleca 15), nie zastygła w ogóle, może to wina tego, że siedziałam z nią pod prysznicem i wilgoć uniemożliwiała zachnięcie. Nie dało się maseczki zmyć, musiałam zdrapywać ją paznokciami. Efekt? Czerwona, podrapana, podrażniona twarz. Za drugim razem trzymałam ją w suchym pomieszczeniu przez 30 minut - nie zaschnęła. 45 - nadal nic. Godzina - zdenerwowałam się i próbowałam ją ściągnąć. Brzegi zeszły ładnie, ale na środku czoła, policzków, brody została warstwa "kleju". Znowu musiałam drapać i pocierać twarz, żeby pozbyć się tego paskudzctwa. Nie zauważyłam żadnego działania, bo bardziej skupiłam się na zdrapywaniu maseczki, która w ogóle nie chciała zaschnąć. 

Nigdy nigdy nigdy nigdy nigdy nie sięgnę znowu po ten produkt. I póki co będę trzymała się z daleka od wszystkich maseczek typu Peel-Off, bo wrażeń (jak na pierwszy raz) w zupełności mi wystarczy. Jak dla mnie jest to produkt beznadziejny. Śmierdzi alkoholem (nie polecam nakładania na podrażnioną skórę albo ranki po pryszczach - pieczenie i ból gwarantowane) i nie zasycha. Przez swoją niską cenę może kusić na sklepowej półce, ale naprawdę nie polecam... Chyba że ktoś chce spędzić ponad godzinę w łazience i martwić się, że nie może ściągnąć kleju z twarzy. ^^"

6 komentarzy:

  1. Z tej firmy miałam tylko tonik do twarzy, który się pienił!! Zniechęciło mnie to wystarczająco do tej firmy i już zapewne po nic innego nie sięgnę..
    Amomalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze dziwna sprawa ale ja bym na twoim miejscu nie zostawiła 'nieznanej' maseczki na tak długo na twarzy :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że nie wiedziałam, jak ją ściągnąć. xD Liczyłam na to, że prędzej, czy później zaschnie, ale nic z tego.

      Usuń
  3. Nigdy jej nie stosowałam... Jakoś nie przepadam za tą firmą... Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie próbowałam, ale już chociaż wiem, że raczej nie warto:)

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie tez byla masakra. zuzylam tylko polowe, a reszte wywalilam. nikomu nie polecam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...