Po pierwsze: bosko nabłyszcza włosy. Już po pierwszym użyciu przeżyłam pozytywny szok. Takich błyszczących włosów nie miałam chyba w całym swoim życiu. Sumienne wcieram Amlę 3x w tygodniu i muszę stwierdzić, że zarówno włosy na całej długości, jak i przy skórze głowy są gładkie, super odżywione i... nieziemsko błyszczą. :D Wyglądają na zdrowe i zadbane. Zdradzę jeszcze mój mały sekret - po zmyciu olejku nakładam na niego Seboradin regenerujący i efekt jest po prostu cudowny. <3 Nie dość, że włosy są błyszczące i gładkie, to przez balsam dodatkowo stają się mięciutkie i idealnie dociążone. :)
Po drugie: włosy rosną szybciej. Mimo że nie jest to olejek typowo na porost, długość moich kłaków znacząco się zmieniła. Nie potrafię mierzyć pasemka kontrolnego, ale na oko... czyżby włosy urosły mi o 2-3cm? :) Nie dość, że Amla nabłyszcza i odżywia włosy po same końce, według mnie stymuluje je rownież do wzrostu. Pielęgnuje włosy lepiej niż jasny Khadi i dodatkowo zwiększa porost, pojawia się pełno baby hair... Czego chcieć więcej? :D
Największym plusem jest delikatny zapach, który kojarzy mi się z prażonymi orzechami. :) Przy Khadi stymulującym wzrost nie miałam problemu z jego zapachem, polubiłam go, ale trzeba mu przyznać, że był ciężki i duszący. Tymczasem używanie Amli jest bardzo przyjemne. :)
Trzeba pamiętać, żeby energicznie potrząsnąć buteleczką przed każdym użyciem, ponieważ ziółka lubią przyklejać się do dna. :) Na początku stosowałam Amlę bez potrząsania i dziwiłam się dlaczego na zdjęciach w internecie ten olejek jest czarny. Dopiero potem zauważyłam osad i nagle mnie olśniło. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz