wtorek, 24 września 2013

Krem BB - Skin79, Pink

Mam do niego ogromny sentyment, ponieważ jest moim pierwszym azjatyckim kosmetykiem. :D Najpierw zamówiłam próbki (bardzo wydajne swoją drogą, jedna saszetka 2g starczała mi na tydzień), a potem rzuciłam się na pełnowymiarowe opakowanie. Kupiłam go z allegro, gdzie sprzedająca dokładnie wyjasniła, jak odróżnić oryginalny krem od podróbki. Zakupy były miłe i przyjemne, a ja miałam pewność, że trafi do mnie właściwy produkt. :)

Nisamowicie spodobał mi się azjatycki glow. Nie próbowałam go nawet przypudrować, bo doceniłam wygląd nawilżonej, naturalnie wyglądającej cery. Mimo że krem nie matowił... moja twarz bez przetłuszczania potrafiła wytrzymać cały dzień i nie musiałam w ogóle poprawiać makijażu, czy używać bibulek matujących, co zazwyczaj jest normą. Byłam w niemałym szoku, ale wiedziałam, że wkrótce skóra się przyzwyczai... i tak też się stało. ;)

Pamiętam, że na początku przeraził mnie szary odcień, który na szczęście po chwili stopił się z moim kolorem skóry. Na chwilę obecną, po paru doświadczeniach z innymi kremami, muszę jednak stwierdzić, że odcień Skin79 Pink nie jest dle mnie ze względu na chłodne, różowe tony. Nie wyglądam w nim źle, ale są bebiki, których kolor pasuje do mnie zdecydowanie lepiej. :D


Krycie ma raczej średnie. Jedna warstwa potrafi zakryć mniejsze czerwone przebarwienia, czy krostki, ale większe niedoskonałości się przebijają. Można kremik wklepać punktowo w pryszcze i po problemie. Nie zauważyłam, żeby jakoś bardzo się ścierał, spokojnie potrafi wytrzymać cały dzień. Największy plus - nie podkreśla suchych skórek, wspaniale leży na skórze. :D


Jedyną wadą wydawała mi się skandalicznie mała wydajność. Pełnowymiarowe opakowanie 40g starczyło mi na zaledwie 2 miesiące codziennego stosowania. zachodziłam w głowę jak mogło się coś takiego stać, kiedy próbki 2g były niesamowicie wydajne. Niedawno odkryłam dlaczego tak się stało. Chomikuję sobie niektóre zużyte opakowania po kosmetykach azjatyckich (a może się kiedyś przydadzą do czegoś ^^") i z nudów rozebrałam Skin79. Zaglądam do środka, a tam... pełno kremu! Najwidoczniej pompka się zacięła, czy zepsuła i większość produktu została uwięziona. I takim sposobem mogę stwierdzić, że Skin79 ma same zalety. :D

6 komentarzy:

  1. jak to rozebrałaś? Nie mogę się nadziwić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też jestem ciekawa ;D

      Usuń
    2. Opakowanie wydaje się być bardzo solidne, ale otwarcie poszło bez problemu. :D Podważyłam po prostu ten srebrny dozownik i wyjęłam pojemniczek z kremem, który jest odkręcany.

      Usuń
  2. O kurcze, myślałam o kupnie tego bb, ale jakoś byłam przekonana, że ma totalnie brązowy kolor..:) Nie wiem czemu :D
    W każdym razie po tych Twoich recenzjach mam ochotę napaść na jakiś azjatycki sklep i zakupić ten skin 79 i mizona, bo odcienie wydają się odpowiednie dla mnei z tych Twoich switchy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zamówiłaś już sobie próbki, czy wszystko przed Tobą? :D

      Usuń
  3. czytając myślę, że mi również przypadłby ten krem do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...